piątek, 21 stycznia 2011

Podziękowania!

Konkurs Blog Roku 2010 wszedł w trzecią, decydującą fazę, do której, niestety, drzwi dla Jowity Miszcz zostały brutalnie zamknięte. Razem z Panią Jowitą chcielibyśmy serdecznie podziękować wszystkim trzem osobom, które na nas głosowały. Dostaliśmy w rankingu dwie kulki obok nazwy bloga. Pani Jowicie przypominały bulbulatory.


sobota, 15 stycznia 2011

Pokój bliżej gwiazd



Jowita Miszcz zastanawiała się jak zawrócić esemesa, którego wysłała ze swojej Motoroli w dorocznym głosowaniu na najlepszy urzędowy pokój – „Pokój przyjazny urzędnikom”. Kijem esemesa nie zawrócisz. Nawiasem mówiąc w Książce Dobrych Praktyk Urzędu Miasta w Erewaniu znajdował się zapis, że urzędnicy co najmniej 2 razy do roku powinni zachowywać się jak ludzie: 7 kwietnia w Dzień Macierzyństwa i Piękności oraz 21września – w Święto Niepodległości. Wtedy też przyznawano nagrody za wygranie konkursu – złote miotły.
Ale wróćmy do meritum – Jowicie już nie tak bardzo podobał się pokój Wydziału Gospodarki Ludowej, na który wcześniej zagłosowała. Stwierdziła, że dużo lepiej byłoby oddać głos na Wydział Permanentnych Kryzysów Naczelnika Pałki. Pokój znajdował się na ostatnim piętrze parterowego budynku urzędu, a więc z założenia „był bliżej gwiazd”. Pokój Referatu Spraw Wszelakich, w którym pracowała Jowita Miszcz nadawał się mniej więcej do tego samego co peron piąty dworca PKP w Katowicach. Wiedziała o tym od kuzyna Grabarczyka z Polski. Ściany straszyły żółcią, która kiedyś była biała, a urzędowa sprzątaczka próbowała przywrócić je do tego stanu dawnej świetności. Nie było by w tym nic złego, gdyby nie szorowała ścian gąbką do naczyń Jowity Miszcz. Oburzona Jowita postanowiła porozumieć się ze sprzątaczką za pomocą środków masowego przekazu, zgodnie z najnowszymi trendami w PR i marketingu. Dodatkowo Kierownik Referatu Spraw Wszelakich – Adalbert Ożywczy -  przychodząc do pracy rano prosto z basenu rozwieszał swój kostium kąpielowy niczym flagę republiki na kaloryferze vis a vis wejścia do pokoju. Kiedy usłyszał od zaprzyjaźnionego Australijczyka, że kąpielówki typu speedo nie są już tak trendy jak za czasów Davida Hasselhofa, ponieważ Azjaci szmuglowali w nich papugi z Sydney do Pekinu, postanowił zakupić sobie kostium kąpielowy typu speedo z lycry. Zrobił tak też jego znajomy z Kazachstanu i bardzo sobie chwalił. Kazach miał kostium jasnozielony, Adalbert Ożywczy – w barwach republiki. Tak czy tak kostium kąpielowy na kaloryferze naprzeciwko wejścia dyskwalifikował pokój. W dniu konkursu esemesowego na basenie miejskim pękła zardzewiała rura i wszyscy pływacy byli dosłownie brązowi od ilości cząsteczek tlenku żelaza na ich skórze. Adalbert wszedł więc do pokoju człapiąc potwornie, zostawiając za sobą ślady stóp i rzucił kostium na kaloryfer. Wyglądał jak Eddie Murphy z włosami Serj’a Tankiana.
W Erewaniu panowała pogoda z Armaviru – zimno, szaro – buro, wietrznie i do domu daleko. Wszystko to zirytowało Jowitę Miszcz do tego stopnia, że wzięła od Michała Jajka jednego papierosa marki Armenia Strike i, pierwszy raz w życiu, poszła zapalić na ulicę Warnyńskiego, nieopodal urzędu miasta…

Środki masowego przekazu Jowity Miszcz.

środa, 12 stycznia 2011

Można już głosować!

Od wczoraj można już wysyłać swoje głosy na Jowitę Miszcz w ramach konkursu na Bloga Roku 2010. Blog bierze udział w konkursie Blog Roku 2010 w kategorii  Absurdalne i offowe.

Jeśli chcecie oddać na niego głos, wysyłajcie SMSy o treści I00183 na numer 7122. 

Koszt SMS, to 1,23 zł brutto

PANI JOWITA JUŻ ZAGŁOSOWAŁA!!!

środa, 5 stycznia 2011

Jowita Miszcz chce być blogiem roku

Pani Jowita przeglądając ostatnio internet, kartka po kartce, w języku BASIC natrafiła na witrynę Wybieramy Blog Roku 2010 i zdecydowała, że chce zostać blogiem roku, bo to brzmi zaszczytnie.

Tak więc zgłosiliśmy Reichstagspeaker do konkursu, którego stronę możecie znaleźć tutaj:


Wszystkich czytelników (tak, wszystkich pięciu) zachęcamy do wejścia na ową stronę i zrobienie wszelkiego rodzaju cokolwiek.

Dziękujemy!!!

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Nowy Rok Jowity M.

Jako, że było już dobrze po ŚWINTACH, a nadchodził nowy rok, Pani Jowita Miszcz rozpoczęła przygotowania do wielkiej niewiadomej – nowej talii 365 dni w jej życiu. Przygotowania polegały na tym, że wzięła spis numerów telefonów i dzwoniła do wszystkich pracowników urzędu z życzeniami. Zresztą wcale nie cieszyła się specjalnie na ten nadchodzący 2011 rok. Zawsze uważała, że nowy rok powinien się zaczynać dwa miesiące po starym, bo tyle by jeszcze można załatwić. Wtem na biurku Michała Jajka zadzwonił telefon:

- Michał Jajek, słucham?
- Wszystkiego Najlepszego z Okazji Nowego Roku!

To Pani Jowita Miszcz dzwoniła z drugiego końca pokoju, a jej głos dzwonił w słuchawce jak głowa Zygmunta Miszcza, jej ojca, po zderzeniu czołowym z Ikarusem, kiedy pewnego razu wybrał się zimą na wrotki. Ojciec Pani Jowity przeżył, ale czasami wyrywało mu się z gardła niespodziewane„Heeeeeeeeeeeeelooooooooooooooooołłł!”, to samo zresztą powiedział przerażonemu kierowcy autobusu.
Prezydent Miasta Erewań – Światowid Mrugający świętował nadejście nowego roku jak zwykle – okolicznościową dyzenterią, to taka ormiańska tradycja. Mieszkańcy twierdzą nawet, że fontanny, które buduje od czasu do czasu wzięły się właśnie z tego nietypowego dość sposobu świętowania i przypominają bidety. Prezydenta próbowała ratować Joanna Wichura, która w hierarchii służbowej znajdowała się raz pod, a innym razem nad prezydentem – w zależności od konfiguracji i potrzeb. Stryj Pepin z „Postrzyżyn” Hrabala powiedziałby pewnie, że od tego srania aż rosną prezydentowi włosy, bo jedno ginie, a drugie się pojawia, ale nie wiemy co na to Hrabal. Pepin zresztą wyrazu „gówno” używał co 1,5 zdania więc może to mrzonka.
Wartym nadmienienia jest fakt, że z okazji nowego roku, każdy pracownik Urzędu Miasta w Erewaniu dostał nagrodę noworoczną – kurę i kozę! Wydział Finansowy z Panią Marią Żywiec nadal się zastanawia jak te nagrody przelać na konta pracowników. Poprzedniego roku pracownicy dostali świeżo wydrukowane na urzędowej drukarce HP banknoty, ale Wydział Finansowy tez ich nie umiał przelać. Jednym słowem – w urzędzie się nie przelewa.
Sasza Strunin – pracownik Wydziału Komunikacji, Dróg i Mostów Urzędu Miasta w Erewaniu przebywał w okresie noworocznym na stażu w Polsce. Podziwiał regularne odstępy pomiędzy studzienkami kanalizacyjnymi na środku polskich dróg, losowe rozmieszczenie dziur, które wyznaczały nowe kierunki w światowych metodach estymacji prawdopodobieństwa wystąpienia czegoś, co wystąpi na pewno, szczególnie w tym nowym i wspaniałym dla Saszy kraju – w Polsce. Sasza przyjechał także do Katowic z Częstochowy,  po 8 dniach podróży polskimi kolejami. Wysiadł na pustym peronie piątym na dworcu w Katowicach, ale peron był pusty. Na domiar złego okazało się, że dworzec jest zamknięty od zewnątrz i nawet się nie załapał na kielicha. Pojechał więc na Zawodzie – jedną z dzielnic Katowic, chyba można tak powiedzieć. Tam kierowca samochodu marki STAR – GWIAZDA jak zręcznie przetłumaczył sobie napis Sasza, zabrał go na przejażdżkę śląskimi drogami. Okazało się, że ciężarówka to pług, ale bez pługa, bo jak powiedział kierowca:”…był z bakelitu z czasów Gerka i mu odpadł”. Powiedział jeszcze, że jedzie do domu i więcej na drogi nie wyjedzie, bo w gruncie rzeczy zima go zaskoczyła. Szczere zdumienie Saszy wzbudziła nazwa: „Drogowa Trasa Średnicowa”. Czy jest trasa „niedrogowa”??? Może jest Morska Trasa Średnicowa, ale żeby w środku lądu. Z tego co sobie przypominał Śląsk kiedyś starał się o dostęp do morza, ale z tego chyba nic nie wyszło, bo na drodze do tego stanął… Bo nie było żadnej drogi. W każdym razie doszedł do tego, że Drogowa Trasa Średnicowa nazywa się tak, a nie inaczej, bo jest tam droga. Inne polskie trasy średnicowe jeszcze dróg muszą nie mieć…