wtorek, 20 października 2009

Heil Polen!

Minister Jacek Rostowski stwierdził, że polski budżet na rok 2010 został przygotowany sprawiedliwie i rzetelnie. Ormian znacznie to uspokoiło i cały kraj odetchnął  z ulgą.
Z najnowszych wieści  „Armenia Times”: zwykły urzędnik magistratu w Erewaniu – Michał Jajek, stwierdził, że ma zamiar zrobić wiele dla pokoju w roku obecnym i następnym. Ma również zamiar go odmalować oraz wybudować osobne pomieszczenie dla kóz. W związku z tym cała Armenia czeka na przyznanie Jajkowi Nagrody Nobla w 2010 r.




W jednym z poprzednich postów poruszałem temat moich zębów. Okazało się to zbawiennym posunięciem, gdyż temat to niekończący się. Miałem w ostatnim czasie przyjemność przebywania w Szpitalu św. Genowefy w Jodłowcu, gdzie spodziewałem się ekstrakcji zębów mądrości. Niektórzy obyci w świecie twierdzili, że i tak mi to nic nie pomoże, ale zdecydowałem się także na wymianę oleju w głowie. Miał być kujawski.
W szpitalu miałem być cztery dni, byłem dziesięć. Pan Edek, który spodł na grubie z woza siedem dni czekał na ortopedę ze złamanym obojczykiem. Ortopeda przyszedł, ale obojczyk miał cały. Pan Edek nie. Ordynator Oddziału Chirurgii Szczękowej w szpitalu w Jodłowcu od wielu lat jest w katatonii. Objawia się to tym, że w czasie obchodu chodzi za tłumem lekarzy przytakując innym. Prym wśród lekarzy wiedzie doktor Karaluch. Podobno potrafi wyłożyć szczękę tytanem w znieczuleniu miejscowym, za co jest szczególnie ceniony wśród miejscowej ludności. Sklepy monopolowe w końcu tez kiedyś zamykają, a tak zawsze można zdążyć przed. Przed zamknięciem.

Po pięciu dniach pobytu personel szpitala wreszcie zorientował się, że jestem pacjentem i zdecydowano się mnie wziąć na salę operacyjną. Jak powiedział ordynator: „Koniecznie.”. Wcześniej miałem okazję poznać skomplikowane procedury szpitalne. O 7.00 przychodziła siostra (nie mylić z zakonną) i pytała się czy temperatura i ciśnienie bez zmian. Poinstruowany przez współlokatorów z pokoju zawsze odpowiadałem, że tak. Badania diagnostyczne za mną. Ze szpitala można było także wyjść o każdej porze dnia i nocy, co świadczy o jego europejskości. Pan Romek z panem Józkiem wychodzili o 8.00, wracali o 20.00 z aromatem wina jabłkowego za pazuchą. Po ketonalu było im znacznie lżej niż na wolności. Ja wychodziłem na śniadanie, obiad i kolację do baru na dole, bo szpitalne jedzenie jest naprawdę wysublimowane (np. ekstrawagancka bułka z masłem na kolację). Przy okazji operacji wymieniono mi też łóżko, bo przewozić pacjenta na łóżku bez materaca nie wypada. Na Sali Pani kazała wdychać tlen, ale i tak wiedzieliśmy jak to się skończy. Po spędzeniu 2 godzin i 30 minut na zabiegu obudziliśmy się zaraz po, wypluwając rurkę do intubacji. Doktor Karaluch powiedział, że dalej nie można operować, bo zanadto spuchłem  („spuchnąłem”). W drodze powrotnej do pokoju zorientowałem się, że wyrwali tylko 50% (dla słabych z matematyki: połowę) zębów. Następnie modliłem się, by były to ósemki, gdyż nie potrafiłem zlokalizować siódemek. Po powrocie do pokoju powitano mnie owacyjnie, gdyż współlokatorzy wnosząc po czasie mojej nieobecności sądzili, że już mnie wypisali, a tu taka niespodzianka (normalnie zabieg ekstrakcji czterech ósemek trwa ok. 1h). Doświadczyłem szczękościsku. Objawiło się to spożywaniem serków homogenizowanych i jogurtów przez następne pięć dni. Spożyłem tez barszcz szpitalny, ale buraków nie było wtedy na stanie, więc zrobili z barwionej pietruszki.
Po wypisaniu ze szpitala ciągle miałem problem przejść przez drzwi szyjogórnie. Kazano mi przyjść na kontrolę za 7 dni. W jamie ustnej przyjemnie łaskotały mnie jakieś nitki. Przybyłem na kontrolę. Zarejestrowałem się o 7.00, a już o 12.00 zostałem przyjęty. Normalnie w Erewaniu czeka się do 18.00. Za granicą zawsze lepiej. Napotkany przygodnie w poradni rzeźnik pozbawił mnie szwów. Chciałbym przy tym zaznaczyć, że ja jestem bardziej skoncentrowany, kiedy wkręcam śrubkę niż on, kiedy wyciągał szwy, co świadczy o kunszcie dentystycznym. Następnie pani pielęgniarka radosnym tembrem głosu oznajmiła mi, że nie wie jakim cudem przyjęli mnie do szpitala i że to musiała być jakaś pomyłka, więc nie mogą mnie przyjąć na ekstrakcję dwóch pozostałych ósemek. W ogóle poszpitalnego L4 też nie mogę dostać, bo już wyszedłem ze szpitala i jako pacjent ich już nie obchodzę, bo nie jestem pacjentem (sprytne!). Doktor Karaluch powiedział, że spróbuje mi zrobić zabieg w miejscowym, ale za siebie nie ręczy. Dlatego tez piszę to autoepitafium.
Po pobycie w szpitalu pozostały wspomnienia. Wspominam czas, kiedy Romek (złamanie szczęki w dwóch miejscach) prosiło ketanol, a siostra odpowiedziała mu miłosiernie, że nie dostanie, bo nie ma w apteczce. Wspominam czas, kiedy Romek z Darkiem (drutowanie szczęki) pili 7 dni w tygodniu gotowane mleko, bo to się nazywa „płynna dieta”.
I pomyśleć, że nic wtedy człowieka nie obchodziła afera hazardowa, stoczniowa, Weroniki Marczuk – Pazury, ABW, zapchanego sracza w kancelarii prezydenta…
Adalbert Ożywczy dzwonił z pytaniem kiedy wracam. Nie wiem. Zależy od Karalucha. 

1 komentarz:

  1. Nie ujęto tutaj przyszłej pani Jajek, która prawie codziennie starała się umilić czas...

    OdpowiedzUsuń